A rany, co za wy*ebka. Ciężko mi tu oceniać intencje twórcy tego dzieła, ale w sumie wychodzi na to samo. Albo twórca naprawdę chciał dać upust swoim
obawom przed śmiercią i pragnieniem zgłębienia jej tajemnicy, albo też jego inercje były znacznie bardziej przyziemne – chęć taniego szokowania poprzez scenę...