Czyli Lee van Cleef policzkujący Klausa Kinskiego, kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy myślałem, że nie wytrzymam i ucieknę.
Teraz już jakoś się powstrzymuję.
A ja sobie takiej sceny nie przypominam ani z filmu w tv ani nie ma jej na dvd :P. Chyba ze przez policzkujacy, rozumiesz upokarzający.
No właśnie, też sobie nie przypominam żeby policzkował Kinskiego, tylko zapałkę o niego odpalił.
Coś jest na rzeczy , znaczy się Lee pogrywał sobie z Kinskim , zapałkę zapalił od jego podbródka chyba , zderzenie giganta drugoplenerowego i wówczas młokosa w branży przed którym dopiero rysowała się piękna przyszłość , coś pięknego , Van Cleef tym ruchem namaścił Kińskiego ?!
Moze ?
Bo Klaus się potem zdenerwował a swoją agresję rozładował w "Cobra Verde" gdzie cały czas podksakiwał, krzyczał, darł się a na końcu umarł z przemęczenia !
... I najlepsze z możliwych zakończenie tej sceny - gdy pułownik z satysfakcją wyjaśnił osłupiałemu barmanowi, że w zasadzie to chodziło mu tylko o potwierdzenie wcześniejszych przypuszczeń, że bandziory coś planują i dlatego musieli przełknąć zniewagę by nie ściągać na siebie uwagi.